Magdalena Zarzycka-Redwan
Magdalena Zarzycka – Redwan, córka Stefanii i Władysława Zarzyckich żołnierzy podziemia konspiracyjnego z czasów wojny oraz okresu powojennego, walczących z sowieckim reżimem komunistycznym, instalującym w Polsce po 1944 roku zbrodniczy system. Obydwoje zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu Lubelskiego Zamku, Stefania była wówczas w 6 miesiącu ciąży. Bita i w bestialski sposób maltretowana na przesłuchaniach, umiera w krwotoku podczas przedwczesnego porodu córki Magdaleny. Osieroconym noworodkiem opiekują się więźniarki a jedna z nich karmi ją piersią, potem oddawały jej część swojego jedzenia. Trwało to dwa lata i w taki sposób dziecko stało się nieewidencjonowanym więźniem. Ojciec Magdaleny Zarzyckiej skazany na 15 lat, siedząc w tym samym więzieniu przez długi czas nie wiedział o dziecku. Był przekonany, że je stracił razem ze śmiercią żony, choć dochodziły do niego jakieś szczątkowe wiadomości, że przeżyło. Kiedy dziecko miało dwa lata i dwa miesiące z mocy ubeckiego prawa trafiło do sierocińca. Choć miało dwie babcie nikt ich nie szukał i nie zawiadomił, bo mogłyby wychować dziecko nie po myśli peerelowskiej idei. Wtedy trwał przecież terror „utrwalania” systemu i ściganie po lasach najlepszych synów Polski. Zmieniane kilkakrotnie domy dziecka dla Magdaleny nie były sielanką rodzinnego ciepła bo była traktowana jako „pomiot bandytów” czego personel opiekuńczy nie ukrywał przed innymi dziećmi, nie szczędził też fizycznych razów. Nie znała miłości i nie potrafiła jej okazywać, instynktownie musiała zawalczyć wśród dzieci o swoje, co powodowało większe dla niej kary. Kiedy po pięciu latach odsiadki w 1954 r na mocy amnestii wypuszczono Władysława Zarzyckiego po trudach odszukał córkę w sierocińcu i zabrał do domu na wieś, do resztek ograbionego już majątku. Pozbierał z sierocińców także starsze dzieci i schorowany starał się uczynić im namiastkę rodziny.

Magdalena, wychowywana w domach dziecka, gdzie nie tylko pozbawiona była ciepła domu rodzinnego, ale gdy podrastała i zaczynała mieć świadomość niesprawiedliwego traktowania przeżywała koszmar i zamykała się w sobie. I tak kształtował się jej charakter, na samotność, na liczenie na siebie. Przytulenie przez bliskich było jej przez wiele lat obce i dlatego, gdy jeszcze jako dziecko trafiła pod opiekę ojca, chciała wrócić do domu dziecka. Tak się też stało, jakby dopełnił się tragiczny los po dziewięciu latach od uwolnienia w 1963 r. na zawał serca umiera ojciec i czternastoletnia Magdalena trafia z powrotem do domu dziecka.

Był to dla dorastającej dziewczynki cios zadany ponownie i jeszcze boleśniej, bo odbierała wszystko z większą świadomością. Wyrafinowane szykany komunistycznych wychowawców nie były łatwe do zniesienia. Często musiała publicznie przed grupą dzieci wygłaszać formułkę, że jej rodzice byli bandytami, siedzieli w więzieniu bo występowali zbrojnie przeciwko socjalistycznemu państwu polskiemu. Od koszmaru peerelowskiej opiekuńczości uwolniła się dopiero w dorosłym życiu ale nie uwolniła się od bagażu pamięci przeżyć i od ukształtowanej przez wychowanie osobowości. Może powiedzieć dziś, że dopiero niedawno – daleko po połowie życia powoli i po kolei odzyskuje swoje utracone ja, to które przeżyła przed połową. Trudne dzieciństwo tragicznie zaważyło na jej dorosłym życiu. Rozpadły się jej dwa małżeństwa, a nawet relacje z dziećmi sprawiały jej trudność. Dopiero zajęcie się dogłębnie historią rodziców, założenie Stowarzyszenia Dzieci Żołnierzy Wyklętych i poznanie osób, które spotkał podobny los powoduje, że odzyskuje równowagę i spokój. Spokój, odzyskała także jak mówi – poprzez uporządkowanie spraw swoich bohaterskich rodziców. Szczątki Stefanii Zarzyckiej zostały cztery lata temu odnalezione przez IPN na cmentarzu przy ul. Unickiej. Wspólny pogrzeb rodziców odbył się w lutym 2019 r. Pasja pracy na rzecz Stowarzyszenia jest dla Magdaleny teraz niemal na pierwszym miejscu po miłości do córek i wnucząt. Twierdzi, że wszystko co teraz robi przez Stowarzyszenie dla dzieci Żołnierzy Wyklętych oddaje jej trochę własnej tożsamości, a tych Dzieci jest już coraz mniej – mówi Zarzycka.